– Nie można było nawet otworzyć okien. Smród z tych maszyn był nie do wytrzymania. Muzyka też grała tak głośno, że człowiek nie był w stanie się zrelaksować – opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Joanna, mieszkanka Sarbinowa, w którym wesołe miasteczko rozstawiono tuż przy cmentarzu.
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/smiech-i-krzyki-a-obok-pogrzeby-wszystko-dzialo-sie-przed-jej-domem-7013309847354112a