W małej wsi pod Dęblinem mieszka ze swoją córeczką Basią, Monika. Od urodzenia kocha zwierzęta. W jej życiu cały czas były obecne psy, koty i konie. Tak było od dzieciństwa, tak jest i teraz. Kiedyś to był jeden pies, dwa koty i pierwszy koń, kupiony za długo odkładane pieniądze. Stara szkapa, ledwo co przebierająca nogami, ale jednak swój własny koń. Takie były początki. Teraz jest ich ponad sto. Monika poświęciła swoją karierę zawodową, wygodne życie w Warszawie po to żeby ratować konie skazane na rzeź.
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/prowadzone-przez-monike-schronisko-dla-ponad-czterdziestu-koni-stanelo-przed-widmem-glodu-6827805918079488a