Po sprzeczce z klientem usłyszała o sobie, że jest "właściwą osobą na właściwym miejscu". – Sklep w małej miejscowości rządzi się swoimi prawami. Tutaj wszyscy się znają, wpadają pogadać. Po całym dniu marzę tylko o tym, by choć przed 20 minut nikt się do mnie nie odzywał – opowiada Ola Rokosz.
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/pracuje-w-wiejskim-sklepie-ludzie-mysla-ze-nie-mam-ambicji-7005900789242752a