– Kiedy wracam do domu, krzyczę do dzieci, żeby nie podchodziły. Biegnę prosto do łazienki i czasem nawet w ubraniu wchodzę pod prysznic. Mamy taki swój żarcik w pracy, że po "hardkorowym" zleceniu szorujemy się domestosem – mówi Justyna Arciszewska, która pokazuje w internecie, jak doprowadza do błysku "hardkorowe chaty".
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/mieszkania-tona-w-smieciach-w-niektorych-domach-chodzi-sie-po-robalach-jak-po-folii-babelkowej-6996286756829856a