Pół roku harówki, pół roku wypoczynku. Tak można byłoby streścić w jednym zdaniu to, co wydarzyło się w życiu Uli przez ostatni rok. I brzmiałoby to całkiem jak sensowny pomysł na życie, gdyby w tle nie pojawiło się wypalenie zawodowe i kilka innych nieszczęść. A może "szczęść". Wszystko zależy od interpretacji
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/s/miasto-kobiet/ktoregos-dnia-nie-wstala-z-lozka-zaczela-najdluzszy-urlop-w-zyciu-6874516331969216a