– Muszę mieć kompetencje "od Sasa do Lasa" i z jednej strony szkolę ludzi z katalogowania, a z drugiej sprzątam bibliotekę, bo nie ma sprzątaczki. Nie mam z tym problemu, tylko tracę wtedy cenny czas, który mogłabym poświęcić na coś innego – mówi w rozmowie z WP Gabriela, pracownica biblioteki powiatowej.
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/budzetowka-czyli-liczymy-na-pasjonatow-satysfakcja-nie-oplaci-sie-rachunkow-6945297143491328a