Panie zapaliły się od początku i czekały podekscytowane. Za to panowie się bronili: "Na co mnie to? Na głowie łysina, nie ma co ciąć, gdzie ja tam pójdę do fryzjera!". Ale jak fryzjer przyszedł do nich, spróbowali i wsiąkli. Poczuli, że tu nie o cięcie i czesanie chodzi.
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/wyczesani-na-ostatnim-przystanku-6883438111566752a