– Cieszę się, że mogę pomóc innym – mówi 93-letni sprzedawca jabłek. Owoce pochodzą z gospodarstwa jego córki. – Zięć jest chory, wnuki poszły w świat, córka została z tym sama – zdradza. Przyznaje, że to, co robi, trzyma go przy życiu. – Staram się zarobić na siebie, żeby nie być tym ciężarem – stwierdza. Zaznacza, że chce być przydatny zarówno dla rodziny, jak i dla społeczeństwa w myśl zasady "kto żyje dla siebie, nie żyje w ogóle".
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/nie-chce-byc-ciezarem-poruszajacy-apel-sprzedawcy-jablek-7100054768093313v