Nie zwlekała z objawieniem światu (a dokładniej – rodzicom) swojego talentu muzycznego. W wigilijny wieczór 1947 r., gdy czteroletnia Ula Dudziak leżała chora na szkarlatynę, rodzice przynieśli jej świąteczny prezent. To był akordeon. Zaczęła przebierać palcami po klawiszach. Sprawdzała, jakie dźwięki uda się wydobyć. A po chwili zagrała ze słuchu "Wśród nocnej ciszy". Wrażenie było piorunujące.
Więcej przeczytasz tu: https://kobieta.wp.pl/s/magazyn-retro/urszula-dudziak-po-nowym-jorku-chodzila-z-nozem-7048332785687456a